Urlop wypoczynkowy to oksymoron sam w sobie.
No bo jak tu wypocząć kiedy każdy czegoś chce? Zwłaszcza, gdy są to zupełnie odległe od siebie rzeczy?
I tak na przykład taka ja – chciałaby być cały czas w trasie, oglądać, doświadczać i przeżywać jak najwięcej… Być tam, gdzie mnie jeszcze nie było, odkrywać świat, jakby go jeszcze nie odkryto, próbować nowych rzeczy, żyjąc przy tym 1500 procent.
Taki Kot z drugiej strony, chciałby zatrzymać czas w miejscu, a razem z nim – się w jednym miejscu. Zadomowić, poznać ludzi i najchętniej nie ruszać się nigdzie. Trasa bar-plaża to jedyny wyjątek.
Znowu taki Czesiu – chciałaby wieść swój pieski żywot, wreszcie się wyspać, pogonić piłkę i wychillować najlepiej z dala od piesków.
Więc gdzie tu jest wypoczynek gdy każdy z nas ciągnie w chcianą dla siebie stronę?
W hotelu, w czasie sjesty gdy upał jest nie do zniesienia? A może w czasie kryzysu, gdy wszyscy mają już dość i już nikt nie ma nic do powiedzenia? Czy może to działa w ten sposób, że trzeba po prostu poczekać? Porządnie się zmęczyć, przemyśleć to i owo i wrócić do domu ze świeżą, wypoczętą głową…?
Dodaj komentarz