Gdzie kończy się fantazja, a zaczyna brawura? Jak daleko jesteśmy w stanie pójść, idąc za głosem serca? Jakich głębin sięgnie jeszcze głupota, zanim stanie się czytelnym zagrożeniem?
Wydarzenia ostatnich dni dają mi mocno do myślenia. Mimo, że nie znałam tych ludzi. Mimo, że do tej pory, poszukiwacze Titanica byli mi nieznajomo obojętni…
Mimo…
Dzisiaj już nie są. Dziś odczuwam dziwną złość, bezradność , frustrację i mądrość. Mogli dać wygrać głosowi rozsądku…
Mogli jeszcze tyle zrobić, tyle przeżyć, tylu uratować, a innym bardzo pomóc… Wraz z tymi ludźmi zginął potencjał, ogromna moc i energia do tworzenia czegoś pięknego. Dołączyli do kolejnych śmiałków, marzycieli, zapaleńców…
Zaduma nad ich losem przywodzi mi na myśl pytanie, ile jeszcze? Ile jeszcze jesteśmy w stanie poświęcić za zastrzyk adrenaliny i dopaminy do krwi? Ilu z nas jeszcze gotowych będzie oddać życie, zanim zrozumiemy, że to ono ma największą wartość? I do czego jeszcze musi dojść, zanim dotrze do nas świadomość jego kruchości?
Ilu ludzi idzie zdobywać ten sam górski szczyt, w końcu zostają w tych zmarzlinach na zawsze. Na K2 tłok jak na Marszałkowskiej,latem nie rozumiem tego szafowania jedynym swoim życiem
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Adrenalina, dopamina, serotonina i ego – myślę że to najlepsze wyjaśnienie fenomenu ocierania się o śmierć…
PolubieniePolubienie